HEMODYNAMIKA
Zasypałam Was zdjęciami z hemodynamiki to teraz czas na post.
Praktyka przeddyplomowa - radiologia zabiegowa
Liczba godzin: 30
Miejsce: pracownia kardiologii inwazyjnej - hemodynamika
Powiem Wam, że te praktyki to były najlepsze praktyki przez całe 3 lata studiów. Cały personel starał się żebyśmy coś zobaczyli, tłumaczyli nam na czym polegają zabiegi, zaufali nam na tyle, że zostawiali nas samych podczas trwania zabiegów i mogliśmy sami obsługiwać sprzęt. Drugi raz ktoś podszedł do nas z chęcią nauczenia nas czegoś, nie widząc w nas konkurencji. A co zobaczyłam?
Masę koronarografii, kilka zabiegów wszczepienia stymulatora (i dodam tutaj, że w trakcie tego zabiegu na zmianę z koleżanką opiekowałyśmy się sprzętem) i jedną plastykę. Oprócz tego zapisałam się na dodatkowe zajęcia po skończonych już praktykach i mogłam zobaczyć krioablację. Podczas zabiegów, które są dłuższe niż 30 min zaczynasz czuć, że nogi wchodzą Ci w dupę, ale nie chcesz wyjść, bo zaraz może się uda tę elektrodę umieścić i czekasz w napięciu na to co się stanie. Naprawdę coś niesamowitego!
Dobra, tak sobie gadam, co zobaczyłam jak to było milusio i naukowo, ale co ja tam robiłam?
Jako, że na praktyki zaczęłam chodzić 30 kwietnia i był to praktycznie weekend majowy na dyżurze był jeden technik, który miał pod opieką 2 sale zabiegowe. Już w pierwszy dzień zostałam sama na sali i myślę, że sobie poradziłam. Oprócz obsługi stołu, czyli robienia skosów w prawo lub lewo, uzupełnialiśmy rejestr zabiegów, dokumentację z zabiegu (milion pięćset sto dziewięćset zeszytów i kartek) oraz pomagaliśmy pacjentom przed i po zabiegu. Przygotowanie pacjenta do zabiegu polegało na tym, że musieliśmy mu dać jednorazowe ubranie, następnie zaprowadzić go na salę, ułożyć na stole, przykleić elektrody i zaczekać na lekarza. Zdarzało się również, że pomagaliśmy lekarzom ubrać się do zabiegu. Po skończonym zabiegu pomagaliśmy pacjentom zejść ze stołu na łóżko, odwoziliśmy ich do "sali" przeznaczonej na ubranie się i następnie przekazywaliśmy ich pielęgniarkom z kardiologii, które zabierały ich na oddział.
Na ostatnich "zajęciach" każdy z nas udawał się po wpis do dzienniczka praktyk, który wykonywał kierownik oddziału i zanim ten wpis został zrobiony każdy z nas przechodził rozmowę kończącą praktyki. Zostaliśmy pytani o to jak ograniczamy dawkę promieniowania, kiedy wykonujemy koronarografię i czego szukamy na obrazach z tego zabiegu, czym jest tamponada serca i kiedy zakładamy stymulator. Powiem Wam, że pierwszy raz spotkałam się z taką formą zaliczenia praktyk, ale dzięki temu bardzo dużo z tych praktyk wyniosłam. Bardzo podobało mi się to, że wszyscy pracujący na tym oddziale tworzą jeden zespół, że lekarz nie boi się wykonywać pracy pielęgniarki, bo przecież on kończył medycynę i nie musi tego robić, że my jako praktykanci byliśmy traktowani jako część zespołu, a nie jak piąte koło u wozu, które tylko przeszkadza.
Macie jakieś doświadczenia z kardiologią inwazyjną? Dajcie znać na moim instagramie ; )
Komentarze
Prześlij komentarz