WYPRAWKA PIERWSZAKA
Idąc na pierwszy rok zakupiłam mnóstwo zeszytów, bo przecież jak na prawdziwego studenta będę robić notatki i notować dosłownie wszystko. O książkach nie miałam bladego pojęcia, dopiero chodząc na zajęcia prowadzący mówili czego od nas wymagają. Ale do rzeczy...
W pierwszym semestrze zaczęliśmy od anatomii, anatomii radiologicznej, biofizyki i języka angielskiego, oczywiście było tych przedmiotów więcej, ale te które wymieniłam to były przedmioty, do których książki się przydały.
Anatomia (wykłady i ćwiczenia) anatomia Woźniaka i dla zobrazowania sobie struktur atlas Sobotty, ja jednak korzystałam ze swoich notatek, bo były bardzo szczegółowe i jeśli czegoś nie byłam pewna doczytywałam w książce.
Anatomia radiologiczna (wykłady i ćwiczenia) tutaj korzystałam z atlasu B. Daniela. Koledzy twierdzą, że jest w nim troszkę błędów, ale i tak ten atlas w mojej ocenie jest przydatny.
Biofizyka (wykłady) prowadząca wymagała od nas wiadomości z biofizyki F. Jaroszyka, natomiast na ćwiczeniach, gdzie prowadzącym był starszy profesor, obowiązywał jego skrypt, z którego wykonywaliśmy ćwiczenia.
Język angielski, czyli kserowanie wybranych działów z podręcznika Nursing 1 i 2.
Na zajęciach z histologii pani doktor polecała podręcznik Sawickiego, jednak korzystały z niego osoby chętne i tylko do oglądania zdjęć preparatów, ponieważ notatki z zajęć były tak szczegółowe, że podręcznik był zbędny.
W drugim semestrze przedmiotów nie ubyło, ale z pozycji książkowych przybyły tylko 2, a mianowicie na zajęcia z patologii z patomorfologią obowiązywała książka 'podstawy patomorfologii' M. Białas i R. Tomaszewskiej. Jak dla mnie must have, bo opisuje wiele jednostek chorobowych w sposób dość konkretny i przydała mi się już wiele razy. Drugą pozycją jest atlas B. Pruszyńskiego, z którego korzystaliśmy na rentgenodiagnostyce.
Jeśli chodzi o notatki to każdy u mnie notował, gdzie chciał i na czym chciał. Ja zaczęłam od zeszytów, jednak dźwigając te wszystkie toboły na uczelnie stwierdziłam, że przerzucam się na luźne kartki, które wpina się do segregatora. Przydatne i praktyczne. Co do artykułów papierniczych to polecam kupić sobie teczkę, jak ktoś tak jak ja uwielbia mazać i mieć kolorowe notatki to oczywiście zestaw zakreślaczy, kolorowe długopisy, ołówki i zwykle długopisy.
A teraz najważniejsze, bo prawie o tym zapomniałam. FARTUCH, który u mnie potrzebny był na już, bo nie mogłabym wejść do laboratorium na ćwiczenia z biofizyki. Fartuch jako fartuch, którego potrzebowałam do szpitala, założyłam dopiero w drugim semestrze. Potrzebowałam też kalkulatora naukowego na te zajęcia i drukarki, ale ją miałam już w domu (taki żarcik) ;) Jeśli chodzi o obuwie zmienne to nie korzystałam z niego na 1 roku, przydało się na drugim, kiedy zajęcia odbywały się w szpitalu, a na dworze panowała paskudna pogoda.
W następnym poście znów opisze wam jakiś przedmiot, ale jeszcze zastanawiam się nad tym, który wybrać ;)
W pierwszym semestrze zaczęliśmy od anatomii, anatomii radiologicznej, biofizyki i języka angielskiego, oczywiście było tych przedmiotów więcej, ale te które wymieniłam to były przedmioty, do których książki się przydały.
Anatomia (wykłady i ćwiczenia) anatomia Woźniaka i dla zobrazowania sobie struktur atlas Sobotty, ja jednak korzystałam ze swoich notatek, bo były bardzo szczegółowe i jeśli czegoś nie byłam pewna doczytywałam w książce.
Anatomia radiologiczna (wykłady i ćwiczenia) tutaj korzystałam z atlasu B. Daniela. Koledzy twierdzą, że jest w nim troszkę błędów, ale i tak ten atlas w mojej ocenie jest przydatny.
Biofizyka (wykłady) prowadząca wymagała od nas wiadomości z biofizyki F. Jaroszyka, natomiast na ćwiczeniach, gdzie prowadzącym był starszy profesor, obowiązywał jego skrypt, z którego wykonywaliśmy ćwiczenia.
Język angielski, czyli kserowanie wybranych działów z podręcznika Nursing 1 i 2.
Na zajęciach z histologii pani doktor polecała podręcznik Sawickiego, jednak korzystały z niego osoby chętne i tylko do oglądania zdjęć preparatów, ponieważ notatki z zajęć były tak szczegółowe, że podręcznik był zbędny.
W drugim semestrze przedmiotów nie ubyło, ale z pozycji książkowych przybyły tylko 2, a mianowicie na zajęcia z patologii z patomorfologią obowiązywała książka 'podstawy patomorfologii' M. Białas i R. Tomaszewskiej. Jak dla mnie must have, bo opisuje wiele jednostek chorobowych w sposób dość konkretny i przydała mi się już wiele razy. Drugą pozycją jest atlas B. Pruszyńskiego, z którego korzystaliśmy na rentgenodiagnostyce.
Jeśli chodzi o notatki to każdy u mnie notował, gdzie chciał i na czym chciał. Ja zaczęłam od zeszytów, jednak dźwigając te wszystkie toboły na uczelnie stwierdziłam, że przerzucam się na luźne kartki, które wpina się do segregatora. Przydatne i praktyczne. Co do artykułów papierniczych to polecam kupić sobie teczkę, jak ktoś tak jak ja uwielbia mazać i mieć kolorowe notatki to oczywiście zestaw zakreślaczy, kolorowe długopisy, ołówki i zwykle długopisy.
A teraz najważniejsze, bo prawie o tym zapomniałam. FARTUCH, który u mnie potrzebny był na już, bo nie mogłabym wejść do laboratorium na ćwiczenia z biofizyki. Fartuch jako fartuch, którego potrzebowałam do szpitala, założyłam dopiero w drugim semestrze. Potrzebowałam też kalkulatora naukowego na te zajęcia i drukarki, ale ją miałam już w domu (taki żarcik) ;) Jeśli chodzi o obuwie zmienne to nie korzystałam z niego na 1 roku, przydało się na drugim, kiedy zajęcia odbywały się w szpitalu, a na dworze panowała paskudna pogoda.
W następnym poście znów opisze wam jakiś przedmiot, ale jeszcze zastanawiam się nad tym, który wybrać ;)
Komentarze
Prześlij komentarz