3 ROK
Mam nadzieję, że wakacje upływają Wam w fantastycznej atmosferze, ale jeśli się nudzicie to w ramach chwilowej rozrywki możecie przeczytać podsumowanie 3 roku na elektroradiologii.
Semestr jak zwykle zaatakował niespodziewanie i wyjście z trybu wakacje zajęło mi bardzo duuuużo czasu. Już na początku prowadziliśmy zmasowane ataki na nowego kierownika katedry, bo poprzedni chyba wziął udział w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Sprawa wagi państwowej, bo dotyczyła wyboru promotorów. W połowie października każdy z nas miał już swojego (w trakcie wyszła tylko jedna drama, więc duży sukces jeśli chodzi o zgodność między nami) i z lekkością ducha zmierzaliśmy w kierunku czającej się sesji zimowej.
Piąty semestr nie był już taką jazdą bez trzymanki jak trzeci, ale bywało ciężko. Socjologia w piątki do 20:30? NORMA. Od momentu przekroczenia progu uczelni zawsze w semestry zimowe miałam zajęcia w piątki do 20:30. Czy przywykłam? Absolutnie nie.... To niemożliwe, bo kiedy Ty siedzisz na zajęciach słuchając jak wykładowca czyta Ci podręcznik z farmy lub gdy pyta jaka jest definicja politologii, a Twoi znajomi siedzą w knajpie na piwie i wysyłają Ci fotki, to nigdy nie przywykniesz. Z zajęć proponowanych przez uczelnię najlepiej czułam się na kardiologii. Zdecydowanie moja bajka pomimo siedzenia do nocy na uczelni. Z zajęć w szpitalu kolejne godziny męki na rezonansie. Przyjazd na 8:30, dwie godzinki oglądania pleców pani opiekującej się nami i szybka ewakuacja do domu, bo w pracowni przeszkadzał wszystkim nawet oddech studentów. Niby wiedzą, że przyjdziemy, niby się przyzwyczaili, że przyjdziemy, ale miny kiedy wchodzimy nie mówią "chodźcie czegoś się nauczycie" tylko "idźcie być studentem w innym miejscu". Jedyne zajęcia, z których niczego nie wyniosłam, oprócz swojej osoby po tym jak razem z grupą zostałam wyrzucona. W szpitalu odbywaliśmy również zajęcia z EEG. Te bardzo przypadły mi do gustu. Mogliśmy przeprowadzać badanie, rejestrować pacjentów i czegoś się nauczyć.
Do tego wszystkiego w pakiecie zajęcia z medycyny nuklearnej, kolejne wykłady z rezonansu, wykłady z diagnostyki elektromedycznej w neurologii i diagnostyki audiologicznej oraz seminaria przygotowujące do napisania pracy dyplomowej.
I tak dobrnęliśmy do końca semestru i każdy udał się na zasłużone ferie. Moje upłynęły pod znakiem pisania pracy. W ciągu 3 tygodni napisałam 4 z 5 rozdziałów. Aż...
Nastał koniec lutego i trzeba było ponownie wracać na uczelnię, na ostatni semestr. Zaczęło się spokojnie, kilka przedmiotów, troszkę godzin do zaplanowania, ale plan wyglądał świetnie. Do pewnego momentu. Tym momentem były niezaplanowane praktyki przeddyplomowe w liczbie 315h. Pod koniec kwietnia ruszyliśmy wreszcie swoje tyłki i w tempie ekspresowym udało nam się w 5 tygodni ogarnąć wszystko. Szósty semestr to zajęcia z USG, które były prześwietne, osobiście dużo z nich wyniosłam i zbadałam nie tylko siebie, ale również kolegów z grupy, to także zajęcia z pulmonologii i alergologii i ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. W międzyczasie po trwającej miesiąc przerwie od pisania pracy skończyłam swój 5 rozdział. Końcówka czerwca to istna nerwówka, goniący deadline, jedno drukowanie pracy za drugim i kompletowanie papierów.
Najlepsze zostawiłam na koniec. UWAGA. Zajęcia z metodologii badań naukowych i ochrona własności intelektualnej. 45h drogi przez prawdziwe piekło.... 45h wykładów o plagiacie, o kradzieży własności intelektualnej i o tym jak pisać prace dyplomowe. Z rewelacjami z tych przedmiotów dzieliliśmy się z promotorami, którzy łapali się za głowy słysząc bzdury jakie opowiadamy. Wszyscy wiemy, że plagiat jest karalny i nie powinno się go popełniać, ale na litość boską, żeby gadać o tym tyle godzin? Te przedmioty ryły banię nawet najwytrwalszym osobom, które na gadanie głupot są uodpornione.
Jeśli dobrnęliście do tego momentu to fantastycznie, bo to już koniec. Podsumowując 3 rok na elektroradiologii powiem Wam tak: nie było tragedii. Zawsze mogło być gorzej. A tak naprawdę to było fajnie. Znowu mogłam dużo zobaczyć, wrócić w miejsca, za którymi tęskniłam i odkryć nowe, za którymi już tęsknię. Nie wiem kiedy te 3 lata zleciały, ale dały mi dużo do myślenia i z tego powodu jestem najbardziej zadowolona.
Do następnego, kochani!
PS. Zapomniałam o książkach. Do nauki bieżących przedmiotów: T. Mandecki - interpretacja EKG, Ł. Gawiński - EKG kompendium: interpretacja i sposób postępowania, T. Tomasik - elektrokardiografia dla lekarza praktyka, W. Gorączko - ochrona radiologiczna (niektóre zagadnienia do nauki medycyny nuklearnej).
Komentarze
Prześlij komentarz